Relacja ze spotkań osób chorych i niepełnosprawnych
Rok 2019/2020
wrzesień 2019 | październik 20219/a> | listopad 2019
grudzień 2019 | styczeń 2020 | luty 2020
Luty 2020
Fotogalerie:
» spotkanie – 9 lutego 2020
» zwiedzanie wystawy prac Ignacego Łopieńskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie – 11 lutego 2020
Tegoroczny Światowy Dzień Chorego obchodziliśmy w niedzielę, 9 lutego. Podczas Mszy św. szczególnie modliliśmy się w intencji:
– chorych i cierpiących i w jakikolwiek sposób pokrzywdzonych, o doświadczenie Bożego miłosierdzia w trudach codzienności,
– za pracowników służby zdrowia i osoby opiekujące się chorymi, o pokorę i cierpliwość na drodze służenia innym,
– za naszą wspólnotę osób chorych i niepełnosprawnych, a także za jej opiekuna duchowego, o wszelkie Boże błogosławieństwo,
– za zmarłych z naszej wspólnoty, w szczególności za śp. Teresę Balcerzak, która w ostatnich dniach odeszła do Domu Ojca.
Tereska zmarła w szpitalu w środę, 22 stycznia 2020 r., tuż przed godziną 21. Była przy niej jej ukochana siostra, Alusia.
Pogrzeb Tereski odbył się 30 stycznia na Wawrzyszewie. Mszę św. koncelebrowało 11 księży, a ojciec Krzysztof Michałowski OP, tak jak sobie tego życzyła Tereska, wygłosił ładne kazanie. Była to piękna uroczystość.
Teresko kochana! Mamy nadzieję, że jesteś już szczęśliwa, a Pan Bóg rozpromienia nad Tobą swoje oblicze.
Styczeń 2020
Fotogalerie:
» spotkanie – 11 stycznia 2020
Tak jak w ubiegłym roku, podczas styczniowego spotkania (11 stycznia 2020 r.) kolędowaliśmy wspólnie z zaprzyjaźnionym już zespołem “Służewianki”, który przybył do nas z pobliskiego Domu Kultury.
I tak jak rok temu, wśród wszystkich wyśpiewanych kolęd najsilniej wybrzmiała pieśń “Przekażmy sobie znak pokoju”, której refren śpiewaliśmy trzymając się za ręce:
“Choć tyle żalu w nas i gniew uśpiony trwa,
Przekażmy sobie znak pokoju, przekażmy sobie znak”.
Grudzień 2019
Fotogaleria:
» spotkanie – 14 grudnia 2019
14 grudnia 2019 r. podczas naszego spotkania, zaraz po Mszy św., samolotem “wybraliśmy się” do Tybetu. Już na samym początku podróży, gdy podczas lotu nad Himalajami zobaczyliśmy wyłaniający się z chmur szczyt Mont Everestu, poczuliśmy dreszcz emocji. Było to fascynujące przeżycie. Takiego widoku nie zapomina się do końca życia.
W Tybecie, który położony jest na wysokości około 4 tys. metrów n.p.m., zwiedzaliśmy dawne buddyjskie klasztory. Niestety, po aneksji tego kraju przez Chiny są one w większości puste. Byliśmy też w zakazanym mieście Lhasa. W głębi lądu poznaliśmy koczowniczą ludność nomadów. Mieliśmy również możliwość uczestniczyć w dość niecodziennym wydarzeniu, jakim był podniebny pochówek. Niektórzy z nas zakosztowali też górskiej wycieczki i podeszli do wysokości około 5 tys. metrów n.p.m. Czuć już wtedy było mocno rozrzedzone powietrze i brak tlenu. Wprawdzie trudno było w takich warunkach oddychać, ale widoki były fantastyczne. Jest już tam tak wysoko, że chmury leżą jakby na ziemi, a niebo wprost styka się z ziemią.
Po niecałej godzinie trzeba było wracać na Służew, gdzie przecież czekała nas jeszcze agapa.
Naszą przewodniczką po Tybecie była wolontariuszka Agnieszka Połoczańska, która, zafascynowana przed laty Dalekim Wschodem, wybrała się do Nepalu, aby skończyć tam studia z filozofii. Następnie przez cztery lata, w małej tybetańskiej chatce uczyła się medytacji, próbując opanować własny umysł i emocje. Po tym czasie wróciła do Polski i, zawierzając Panu Jezusowi, nawróciła się na wiarę chrześcijańską.
Listopad 2019
Fotogaleria:
» spotkanie – 9 listopada 2019
Naszym patronem jest bł. Michał Czartoryski, męczennik II wojny światowej. Jego postać znamy z książek, z tekstów publikowanych przez ojców dominikanów. Modlimy się do Niego i za Jego wstawiennictwem wypraszamy łaski. To postać dla nas ważna.
Ostatnio spotkał nas wielki zaszczyt i radość. Podczas listopadowego spotkania (09.11.2019 r.) mieliśmy okazję wysłuchać wspomnień osoby z rodziny naszego Patrona. Naszym Gościem była pani Barbara Czartoryska, bratanica ojca Michała, która w prosty, ale i wzruszający sposób opowiedziała nam o swoim stryju.
Całym sercem dziękujemy pani Barbarze Czartoryskiej za przybycie, za obecność z nami, za podzielenie się rodzinnymi wspomnieniami oraz osobistymi przemyśleniami dotyczącymi ojca Michała.
Nasze spotkanie odbyło się na dwa dni przed 101. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości, dlatego też pani Barbara wybrała listy pisane przez ojca Michała w tych historycznych dniach.
Lwów, 24 listopada 1918 r.
Kochany Romanie! Piszę do Ciebie, bo nic nie wiem, kto gdzie jest. Podobno wszyscy w Krakowie.
Obrona Lwowa była wspaniała! Początkowo trzeba było zdobywać broń gołymi rękami. Dopiero gdy trochę broni było, wytworzył się front i akcja się zaczęła porządkować. Ludzi było bardzo mało. Służbę trzeba było trzymać po parę dni i nocy bez zmrużenia oka. Byli tacy, co cztery doby prawie bez snu byli na służbie, a czasem i więcej.
Między żołnierzami nie było różnicy – czy oficer, czy profesor uniwersytetu, czy jakiś radca, czy baciar.
Ciągle teren walki się powiększał, a ludzi było wciąż mało. Sytuacja wisiała nieraz na włosku, ale Ukraińcy nie umieli sobie dać rady. Wojsko im się rozłaziło, bo brali przymusem. Tak w jednym liście nie da się wszystkiego opisać, boć przecież trwa to już cztery tygodnie.
A teraz trochę o sobie. Zgłosiłem się do służby frontowej u znajomego komendanta, pomimo słuchu, bo taki był brak ludzi. Na nocną służbę mnie nie wysłał, bo bym się po prostu zgubił. W nocy trzymałem wartę przy drzwiach, trwała bez przerwy 36 godzin. Gdy nasz oddział został zluzowany, zaprowadzili nas do kwatery w środku nocy. Spać dali tylko 3 godziny na gładkiej podłodze z jednym kocem. Za trzy godziny był alarm. (…)
Lwów, 17 kwietnia 1919 r.
Droga Mamo!
Zbliżają się Święta Wielkanocne, które poprzedzone Wielkim Tygodniem zawsze wywierały na moją duszę silne wrażenie, a które zawsze spędzaliśmy dotąd razem. A tegoroczne Święta Zmartwychwstania Pańskiego są pierwsze z Zmartwychwstałej Polsce!
I te właśnie Święta będę spędzał osobno, nie razem z Wami. Mimo to jednak nie czuję żadnego przykrego smutku, który bym czuł, gdyby nas rozdzieliły jakieś głupie okoliczności, lub jakiś przypadek, przed którym czułoby się niemoc, lub gdybym nawet miał czas choć na krótko przyjechać do domu – a nie mógł.
Dziś jestem na pierwszej służbie Ojczyzny. I ta właśnie służba, która prawie w każdym szczególe jest dla mnie świętą, trzyma mnie od Was z dala – że ta właśnie służba nas dzieli – czuję się dumnym.
Niech nam wystarczą myśli i uczucia wzajemne, które z pewnością będą gorące. A w chwili, gdy Mama jajkiem się będzie dzielić – wiem, że nie zapomni o mnie, a nasze życzenia, które bez słów zwykle wyrażaliśmy sobie, nie stracą na wartości, bo odległości myśl nie zna. Nie mogę nie napisać tych dwóch słów tradycyjnych, ale nie są one u mnie banalne, oznaczają tę prawdziwą radość, to podniesienie ducha, które chyba każdy wierzący odczuwa i w pełni na nich używa, a w pierwszej chwili, gdy usłyszy te niesłychaną moc mające słowa “Wesoły nam dziś dzień nastał”, otóż z wszystkimi Wami Kochanymi się łączę i życzę “Wesołych Świąt”. (…)
Październik 2019
Fotogaleria:
» Msza święta – 5 października 2019
» modlitwa różańcowa – 5 października 2019
W tym roku dziesiąty już Warszawski Dzień Modlitwy Różańcowej połączony był z obchodami 90-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Żółkiewskiej, nazywanej też Matką Bożą Różańca Świętego, której wizerunek znajduje się w kaplicy kościoła św. Dominika. I my włączyliśmy się w te uroczystości. W sobotę, 5 października, o godz. 12.00 uczestniczyliśmy we Mszy świętej odprawionej przez biskupa Tadeusza Pikusa, a o godz. 15.00 odmówiliśmy różaniec wspólnie ze świeckimi dominikanami z fraterni bł. Imeldy.
Poniżej zamieszczamy tekst wiersza, którego słowa zacytował biskup Pikus podczas swojej homilii:
Znam na pamięć jasnogórskie rysy,
ostrobramskie, wileńskie srebro
wiem po ciemku, gdzie twarz Twoja i koral
gdzie Twa rana, Dzieciątko i berło
ręką farby sukni odgadnę
złote ramy, cyprysowe drewno
lecz dopiero gdzieś za swym obrazem
żywa jesteś i milczysz ze mną.
(ks. Jan Twardowski)
Wrzesień 2019
Fotogalerie:
» spotkanie 14 września 2019
» pielgrzymka do Gidel i na Jasną Górę – 28 września 2019
Kolejny sezon naszych spotkań, w roku 2019/2020, zainaugurowaliśmy daleką podróżą do Ekwadoru. Na drugą półkulę świata zabrała nas nasza wolontariuszka Ewa Sadowska i jej koleżanka Paulina.
Ekwador leży na równiku i dlatego nazywany jest środkiem świata. Ten kraj, niewiele mniejszy od Polski, jest bardzo różnorodny.
Jego stolica, Quito, położona w dolinie, otoczona jest wysokimi górami, a właściwie wulkanami. W kraterze wulkanu leży też jezioro Quilotoa, które podobno nie ma dna. Wybraliśmy się też na trekking pod wulkan Cotopaxi, aż do wysokości 4864 m – było naprawdę wietrznie. W rejonie górskim pogoda nie rozpieszczała, temperatura dochodziła tylko do 2 st. Celsjusza i zdarzały się deszczowe dni. Szczęśliwie były okazje do kąpieli w gorących źródłach, powstałych właśnie dzięki obecności magmy wulkanicznej.
Kolejny etap podróży to pierwotna dżungla amazońska, gdzie mieszkaliśmy w drewnianych chatkach i poruszaliśmy się wszędzie łodzią. Zachwyciło nas ogromne bogactwo roślinności, a jeszcze bardziej zwierzęta żyjące na wolności – różne gatunki małp, anakonda, kajmany, różowe delfiny, niezliczone kolorowe ptaki, motyle, pająki…
Inna przyroda czekała na nas nad Oceanem Spokojnym – głuptaki i większe od nich fregaty obserwowaliśmy w okresie lęgowym, pelikany i sępy próbowały poczęstować się rybami złowionymi podczas porannego połowu. Podczas rejsu widzieliśmy wieloryby, żółwie i małe kolorowe rybki.
Wiedzieliśmy już wcześniej, że dumą Ekwadoru w świecie są banany, kawa i kakao.
W podróży najbardziej urzekła nas natura – jak pięknie Bóg to dla nas stworzył! Jak dobrze, że możemy to stworzenie podziwiać, również wspominając wyprawę i opowiadając o niej 🙂
Zachęcamy zarówno do obejrzenia zdjęć z wyprawy, jak i do odsłuchania kazania ojca Krzysztofa Pałysa OP na temat Krzyża świętego.